Home/entertainment/Koszmar o lekkim zabarwieniu erotycznym. Dlaczego swiat znienawidzi "Striptiz"

entertainment

Koszmar o lekkim zabarwieniu erotycznym. Dlaczego swiat znienawidzi "Striptiz"

Amerykanscy krytycy uznali ze aktorstwo byo okropne. Film zdoby jedynie 13 proc. pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes. Eksperci uwazali ze moze on sie spodobac jedynie "dojrzewajacym chopcom i podgladaczom ukrywajacym swoja tozsamosc". Nie zmienia to faktu ze produkcja uczynia Demi Moore jedna z najlepiej zarabiajacych aktorek lat 90. Za role zgarnea nie bagatela 12 mln dol. Niektorzy powiedza ze byy to judaszowe srebrniki ona sama do dzisiaj broni udziau w filmie. Bo "Striptiz" niewatpliwie zapisa sie na kartach popkultury...

September 24, 2024 | entertainment

W świecie wielkiego kina, gdzie blask reflektorów miesza się z mrocznymi zakamarkami ludzkich losów, "Striptease" z 1996 r. w reżyserii Andrew Bergmana wciąż pozostaje filmem, który budzi skrajne emocje. Adaptacja powieści Carla Hiaasena stała się jednocześnie platformą do rekordowego wynagrodzenia Demi Moore, która otrzymała za rolę Erin Grant aż ponad 12 mln dol. , stając się najwyżej opłacaną aktorką swoich czasów, jak również obiektem krytyki, która nie oszczędziła produkcji, obsadzając ją w roli jednej z największych kinowych klap. Bo chociaż "Stiptiz" chcieli zobaczyć wszyscy, to krytycy bombardowali produkcję negatywnymi recenzjami. Przy budżecie 50 mln dol. obraz zarobił ponad 113 mln dol., co zdecydowanie było zadowalającym wynikiem dla Columbia Pictures. Zanim jednak przejdziemy do zarzutów, przypomnijmy sobie tę historię, która od samego początku budziła wielkie emocje w mediach. Erin Grant traci pracę w FBI, a niedługo potem prawo do opieki nad córką. Aby zdobyć potrzebne na złożenie apelacji 15 tys. dol., zaczyna pracę jako tancerka w klubie ze striptizem. Były mąż, który opiekuje się Angelą, często zmienia miejsce zamieszkania i wykorzystuje córkę do kradzieży wózków inwalidzkich, które sprzedaje później na czarnym rynku. Pewnego wieczoru Grant nieoczekiwanie znajduje się w samym centrum skandalu politycznego. Wszystko zaczyna się, gdy do klubu zagląda kongresman Dilbeck, człowiek władzy, którego nieopatrzne zachowanie prowadzi do awantury. Szybka reakcja jego asystenta chroni polityka przed publicznym skandalem, ale nie przed obiektywem aparatu fotograficznego. Zdjęcie, które mogłoby stać się narzędziem w rękach mediów, staje się kartą przetargową w rękach szantażysty. W szeregach politycznych graczy zaczyna wrzeć, gdy anonimowy fotograf wykorzystuje swoje "łowy" do wymuszenia korzyści finansowych od wpływowego kongresmena. Szantażysta, będący zarazem wielbicielem Erin, wydaje się mieć własny plan na wykorzystanie sytuacji. W zamierzeniu ma przekazać jej pieniądze z szantażu, aby pomóc w odzyskaniu córki. Lecz w świecie, gdzie każdy krok może prowadzić do tragedii, nic nie jest pewne. Nie brzmi to jak scenariusz warty Oscara, co? Andrew Bergman, który odpowiadał zarówno za scenariusz, jak i reżyserię, przyznał po latach, że film był trudny do zrealizowania ze względu na jego specyficzny ton. Obsada Demi Moore była kluczowa, a przygotowania do roli wymagały od niej nie tylko odwiedzin w klubach ze striptizem, ale i wnikliwej pracy nad postacią. Burt Reynolds, który zagrał kongresmena, przygotowywał się do roli, opierając swoją kreację na postaciach z życia politycznego, które znał z dzieciństwa. To chyba jednak niewiele pomogło, bo krytycy nie zostawili na produkcji suchej nitki. Na dodatek tuż przed premierą twórcy byli zmuszeni do zmiany zakończenia, które nie spodobało się publiczności zaproszonej na testowe pokazy. Takie organizowano dla bezpieczeństwa, zanim film trafił do ogólnego obiegu. Widzom nie spodobała się bowiem scena, w której Dilbeck staje się agresywny i próbuje zgwałcić Grant, trzymając jej nóż na gardle. Scenarzyści zdecydowali się ostatecznie na nieco zabawniejszy finał całej historii, co z kolei nie spodobało się później krytykom. Dogrywki opóźniły premierę "Striptizu" o miesiąc. Striptease miał swoją premierę 23 czerwca 1996 r. w Nowym Jorku. Nagość była nieodłączną częścią promocji filmu. Stowarzyszenie Motion Picture Association of America zgłosiło nawet obawy dotyczące plakatu, który ich zdaniem odsłaniał zbyt dużo ciała Moore. Oczywiście znaleźli się także tacy, którzy uważali, że reklamy perfum są zdecydowanie bardziej gorszące. Moore w ramach promocji pojawiła się w programie "Late Show" z Davidem Lettermanem i specjalnym programie Barbary Walters. W obu przypadkach tańczyła lub w inny sposób eksponowała swoje ciało. Z obawy przed niekorzystnymi porównaniami do wcześniejszego filmu o tancerkach "Showgirls", marketing "Striptease" skierowany został w stronę komedii, aby odróżnić się od dramatycznych tonów konkurencyjnej produkcji. Wszystkie próby ratunku filmu nic nie pomogły. Zdaniem krytyków, "Striptease" zawiodło zarówno jako thriller, jak i satyra. Opinie ekspertów były jednoznaczne — film nie spełnia swojej roli w żadnym z gatunków. W efekcie wynik w serwisie Rotten Tomatoes wynosi jedynie 13 proc. na podstawie 73 recenzji z ogólną oceną 3,9/10. Roger Ebert z Chicago Sun-Times stwierdził, że Demi Moore jest jedyną postacią bez komediowego zacięcia, co rzuca cień na resztę produkcji. Leonard Maltin poszedł jeszcze dalej, określając film jako "zbyt przygnębiający". Słaba ocena aktorstwa Moore przez Briana D. Johnsona z Maclean's oraz krytyczne spojrzenie Davida Ansena z Newsweeka na brak napięcia w fabule tylko potwierdzają ogólną nieprzychylność recenzentów. Daniel P. Franklin w swojej książce "Politics and Film" posunął się nawet do nazwania "Striptizu" najgorszym filmem wszech czasów. Zła prasa filmu ciągnęła się za Moore latami. Nie tylko na jakiś czas skutecznie zablokowała jej karierę, ale aktorka wielokrotnie musiała się wprost tłumaczyć z decyzji — dlaczego tak naprawdę wzięła udział w tak krytykowanym projekcie. Nigdy jednak nie skrytykowała obrazu, podkreślając, że film pokazywał kobiety w zupełnie innym świetle, niż do tej pory robiono to w Hollywood. "Cóż, w przypadku »Striptizu« było tak, jakbym zdradziła kobiety, a z »G.I. Jane«, jakbym zdradziła mężczyzn. Ale myślę, że interesującą rzeczą jest to, że kiedy zostałam najlepiej opłacaną aktorką... dlaczego właśnie w tym momencie zdecydowano się mnie zaatakować? Nie biorę tego do siebie" — powiedziała niedawno aktorka. "Myślę, że każdy, kto znajdowałby się w sytuacji, w której jako pierwszy uzyskałby równą płacę, byłby na to narażony. Jednak ponieważ nakręciłam film, który opowiada o świecie striptizu i ciała, czułam się niesamowicie zawstydzona" — dodała. Moore była wtedy żoną Bruce'a Willisa, a ich wspólna córka Rumer zagrała w "Striptizie" Angelę. "Nie chodziło o porównywanie się z nim. Tak, wiedziałam, ile mu płacą. Chodziło bardziej o to: »Dlaczego ja nie powinnam tyle dostawać, jeśli wykonuję taką samą pracę?«. I nie różni się to od sytuacji, gdy byłam w ciąży na okładce »Vanity Fair«. Nie rozumiałam, dlaczego robiono z tego taką sensację, dlaczego kobiety, które są w ciąży, powinny się ukrywać. Dlaczego udajemy, że nie uprawiamy seksu? Chodzi o ten strach, że gdy pokazujesz swój brzuszek, to oznacza to, że uprawiałaś seks" — skwitowała. W 1997 r. obraz ten znalazł się w centrum skandalu w Chicago, Illinois, kiedy to został wyświetlony w klasie czwartej jednej ze szkół. Nauczyciel bronił swojej decyzji, twierdząc, że to uczniowie wybrali film, jednak zarzuty padły z powodu jego ryzykownego charakteru. Tego samego dnia w tej samej placówce pokazano również "Krzyk" – brutalny thriller z 1996 r., co dodatkowo podgrzało atmosferę. Trzy lata później irlandzka stacja Raidió Teilifís Éireann znalazła się pod ostrzałem po emisji filmu. Część widzów zakwestionowała jego przyzwoitość, a niektórzy uznali go nawet za poniżający dla kobiet. Stacja broniła się, twierdząc, że nie jest to materiał pornograficzny, i wyemitowała film późną nocą, jednak nie ustrzegła się negatywnych opinii. Kolejny rozdział kontrowersji rozpoczął się w 2003 r., kiedy to Radioactive Films użyło sceny z nagą Demi Moore w swojej produkcji "Hollywood's Hottest". Wywołało to spory dotyczące praw autorskich i pytania o granice dozwolonego użytku. Sprawa ta trafiła nawet do sądu.

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS